Trendy mają to do siebie, że lubią wracać. Najlepsze kolekcje bieżącego sezonu pokazują, że nie chodzi tylko o powrót dawnej tendencji po dekadzie czy nawet półwieczu. Mamy do czynienia ze stylistyczną podróżą w czasie. Epoka wiktoriańska, renesans, średniowiecze... Do czego sięgają najwięksi projektanci haute couture, aby zafundować inspirującą lekcję historii współczesnym kobietom?
Givenchy
Riccardo Tisci zaprezentował dziwną mieszankę stylów. Suknie retro ozdobione futurystycznymi suwakami i metalowymi paskami robią wrażenie naprawdę intrygujące. Tym, co Tisci zaczerpnął z historii mody są materiały i ich bogate faktury. Cekiny, frędzle, mięsiste aksamity, koronki, brokaty i wszelkiego rodzaju aplikacje przypominają kobiece stroje z ostatniego... tysiąclecia. Wystarczy przypomnieć sobie królową Elżbietę I czy Madame de Pompadour. W połyskującej złotem i srebrem kolekcji Givenchy wszystkie projekty oparto na jednym podstawowym stroju – sukni. Jest ona dzisiaj ubiorem wyjątkowym, podkreślającym subtelny wdzięk i wyrafinowaną zmysłowość. Nie zapominajmy jednak, że suknia była kiedyś jedynym strojem, jaki kobiety mogły na siebie założyć.
Aleksander McQueen
Chociaż zmarły na początku roku Aleksander McQueen nie zaprojektuje już żadnej olśniewającej kolekcji, jego niezwykła wyobraźnia wciąż inspiruje kolejnych twórców i wielbicieli mody. W opartej na jego pomysłach jesienno-zimowej odsłonie haute couture – podobnie jak u Givenchy – dominują suknie. Bogactwo materiałów i faktur jest ogromne, a kolorystyka niezwykle wyrafinowana. Pod względem stylistyki, projekty McQueena przywodzą na myśl epokę Trzech Muszkieterów, innym razem mroczne średniowiecze albo wczesny renesans – jak z „Boskiej Komedii” Dantego. Czasami nawiązują do bardziej oswojonych już trendów, na przykład do szykownych lat 30. i 40. XX wieku. Królują tu nasycone czerwienie, czerń, biel i złoto, a także szlachetne materiały: jedwabie, satyna, aksamit, brokat. Całość wykończona jest misternymi, grubymi haftami, naszytymi perłami, plisami, fałdami. Jest to kolekcja tak doskonale dopracowane i pełna arystokratycznego przepychu, że podróż w czasie staje się prawie realna.
Christian Dior
Nieco bardziej unowocześnione oblicze stylu retro pod szyldem Christiana Diora wykreował John Galliano. Dla odmiany, po kolekcjach opartych na klasycznych sukniach, odnajdujemy tutaj inspiracje modą męską. Przede wszystkim tą z XVIII i XIX wieku – czasów koronek, peruk i pudru oraz cylindrów, bryczesów i kamizelek. Krata, miękka wełna i gładki aksamit łączą się tu w doskonale przemyślaną całość. Gdzieniegdzie pojawia się cylinder. Nie brakuje też strojów bardziej kobiecych – te są wyjątkowo zwiewne, delikatne, prawie przeźroczyste. Przypominają dawne halki lub skąpe sukienki z Moulin Rouge. Kobieta w nowej kolekcji Diora jest bardzo zmysłowa, czasem uległa, czasem dominująca. To typowa femme fatale, która patrzy w przeszłość, ale żyje dniem dzisiejszym.